Film pt. "Czas na miłość" w reżyserii brytyjskiego scenarzysty Richarda Curtisa (reżyser m.in. " To właśnie miłość" czy scenarzysta " Notting Hill") opowiada historię 21-letniego Tima , który dowiaduję się od swojego ojca( Bill Nighy), że mężczyźni w jego rodzinie mogą podróżować w czasie- do przeszłości. Bez wahania wykorzystuję te umiejętność do znalezienia miłości swojego życia.
Produkcja jest kwintesencją brytyjskiego humoru nasyconego zabawnymi sytuacjami oraz według mnie świetnej gry aktorskiej m.in. Rachel McAdams, Tom ‘a Hollander’a i Lindsay Duncan. Ponadto Curtis w dalszym ciągu kreuje ciekawe postaci i daje swojego rodzaju „ drugie życie” bohaterom ze swojej kinematografii. Muszę jednak przyznać, że obraz jest trudny w odbiorze. Jest to na swój sposób filozoficzna komedia romantyczna, a jej przesłanie jest ważne szczególnie teraz, gdy żyjemy w zgodzie z zasadą „czas to pieniądz”. W filmie szczęśliwe momenty poprzedzają smutne pełne goryczy. Choć produkcja ma motyw upływającego czasu to przez ostatnie pół godziny mój naprawdę się dłużył. Niektóre wątki mogły się wcześniej wyjaśnić. Ścieżka dźwiękowa filmu jest naprawdę świetna. Doskonale dopasowana do produkcji, a ponadto chwytliwa. Wychodząc z seansu przez cały czas nuciłam „How long will I love you?”. Ponadto krajobrazy Kornwalii zachęciły mnie do tymczasowej ucieczki z kraju.
Czasem minusy mogą przesłonić plusy, ale nie tym razem. Reżyser nie stracił klasy i w łatwy dla siebie sposób stworzył intrygujący obraz łączący ze sobą komedie, dramat i science fiction. Myślę, że każdy znajdzie w nim coś dla siebie. Tak samo jak scenariusz „Dziennika Bridget Jones” może poprawić samopoczucie nawet w dzień, gdy tylko czekolada może uszczęśliwić. Jest to najlepsza komedia romantyczna, jaką oglądałam od dawna.
Marta Olek
Komentarze
Prześlij komentarz