Życie jest telenowelą

Z czym Wam się kojarzą opery mydlane? Czy wkręciliście się w jakąś? Znalezione obrazy dla zapytania moda na sukce
Kto z nas nie obejrzał przynajmniej jednego odcinka „Mody na sukces”, żeby potem się z niego ponabijać? Podejrzewam, że jest nas więcej niż się wydaje. Opery mydlane kojarzą nam się z niekończącymi się intrygami i wieloma odcinkami, dlatego zawsze mówimy, że ich nie oglądamy nawet jak to nie jest zgodne z prawdą. W końcu nie bez powodu tragiczna śmierć Hanki Mostowiak była na pierwszy stronach gazet. Jednak, gdy wkręcimy się w telenowele emisja każdego odcinka jest ekscytująca. Śpiewamy czołówkę, zastanawiamy się, kto będzie miał, z kim romans, czy ta wredna blondyna zginie, a w końcu czy nasza ulubiona para się zejdzie. Gdy zaczyna się odcinek zaczynamy rozmawiać z telewizorem z nadzieją, że postaci nas usłyszą ;-) Gdy akcja zacznie się zagęszczać płaczemy i śmiejemy się na przemian. To zdecydowanie magia tasiemców. A właściwie, czemu tak je przeżywamy?
 Moim zdaniem od zawsze lubimy oglądać ludzi pławiących się w luksusie. Dla nich posiadanie willi z basenem, paru hoteli i dużego majątku jest normą. W rzeczywistości musimy się wszystkiego dorobić i zaczynać od zera. Ale czy jest coś bardziej relaksującego niż oglądanie życia w skąpanym w złocie zamku?  Mi najbardziej w tasiemcach podoba się to, że bohaterowie zawsze są atrakcyjni(chyba, że jak w „Modzie na sukces” przeszli parę operacji plastycznych, zdjęcie na górze) dzięki temu przyciągają miliony fanek, a serial cieszy się większą popularnością. Jeszcze dochodzi do tego ich szlachetny, krystalicznie czysty charakter, i mamy ideała. Jak jeszcze rzucą słowa, przy których takie dziewczyny jak ja zaczynają wzdychać. Listy z prośbami zaręczyn gwarantowane ;-) Może przeżywanie intryg, gdy spędzamy leniwie czas jest dla nas interesujące, bo potrzebujemy trochę niepewności. Adrenaliny, która spełni taką samą rolę jak rozładująca napięcie kłótnia. Pozostaje nam wtedy trzymanie kciuków za naszych ulubieńców. Cieszę z tego, że telenowele nie opowiadają o naszych problemach. Wychodzę z założenia, że skoro mamy kłopoty w życiu nie chcemy ich przeżywać dwa razy. Lepiej skupić  się na fikcyjnych, niezwiązanych z rzeczywistością dylematach. Dzięki temu możemy się wyluzować i zapomnieć o problemach, których doświadczamy, na co dzień. Jednak najgorszą rzeczą, jaką możemy zobaczyć na ekranach telewizorów to stereotypy. Ile już razy oglądaliśmy w roli intrygantki blondynkę? Ile już razy główne bohaterki były łamaczami męskich serc?
 Mimo wszystko mam nadzieję, że przekonałam  Was do oglądania oper mydlanych.
Dzięki telenowelom możemy odpocząć i się pośmiać. Gwarantuje, że jak w jakąś się wkręcicie nie będziecie mogli się od niej oderwać ;-) 
Na koniec mam dla Was piosenkę, która była czołówką popularnego tasiemca.  Uwielbiam ją i do tego kojarzy mi  się z dzieciństwem. Życzę Wam miłego słuchania ;-)





Komentarze