Denise jest energiczną dziewczyną z prowincji, która ledwo wiąże koniec z końcem. Zdesperowana przeprowadza się do wielkiego miasta, Newcastle. W końcu dostaje pracę w "Raju" luksusowym domu towarowym, którego klientkami są szastające pieniędzmi na prawo i lewo arystokratki. Dzięki pomysłom i zapałowi głównej bohaterki sklep przeżywa złoty wiek, a dziewczyna się staje się ulubienicą właściciela. Wzbudza to zazdrość i chęć rywalizacji wśród niektórych pracownic, które poświęcają wszystko, by zdobyć pensje. Do tego rajski spokój zakłócają nasilające się problemy finansowe. Już nie wiadomo, komu ufać, a zbliżający się ślub pracodawcy stoi pod znakiem zapytania.
Serial "Wszystko dla pań" oddaje hołd brytyjskości. Dialogi są błyskotliwe, a serialem rządzi poczucie humoru. Akcja toczy się w swoim własnym tempie, dzięki temu wstrzymujemy oddech i wzruszamy się na zmianę. XIX-wieczne realia nie są takie bajkowe jak myślimy. Kobiety chcą równouprawnienia, gdy mężczyźni robią wszystko, żeby sklep sprawiał wrażenie rajskiego, choć nic nie jest czarne ani białe, a intrygi zaczynają się mnożyć. Widzimy, że prowadzenie sklepu towarowego wymaga cierpliwości i dobierania dobrych pracowników, a ambicje mogą zniszczyć życie.
Najbardziej jednak podoba mi się jego kreatywność.
W końcu kto nie chciałby kupić ostatniego egzemplarza horroru w blasku księżyca?
Produkcja jest klasycznym serialem kostiumowym, od którego trudno się oderwać. Sprawia wrażenie sielanki, uspokaja i rozśmiesza. Do tego jest pełen sprzeczności. Intencje wszystkich postaci nie są czyste, a inne zmieniają się w trakcie. Produkcja pokazuje jak własna działalność nas zmienia i ile możemy poświęcić, żeby spełnić swoje cele. Myślę, że warto cofnąć się w czasie do wiktoriańskiej Anglii. Zobaczyć wzloty i upadki wielowymiarowych postaci, a przede wszystkim spędzić cudowne i emocjonujące chwile w "Raju".
Komentarze
Prześlij komentarz