Na ten film wybrałam się spontanicznie, obejrzałam ciekawy zwiastun, zobaczyłam dobrą obsadę i popędziłam, co sił w nogach do kina. Nie wiedziałam, o czym będzie i wygodnie usiadłam na fotelu w sali kinowej. Przez połowę produkcji tonęłam w łzach z żalem, że nie wzięłam chusteczek, bo to była dla mnie gorzka lekcja życia.
Żyjemy w świecie, w którym pieniądze grają pierwsze skrzypce, a kolorowe magazyny nawołują do bycia pięknym, nieśmiertelnym i…. szczupłym. Gdy gonitwa szczurów trwa, a diety cud mamy na wyciągnięcie ręki czasem zapominamy o tym, co jest najważniejsze. O tym, co wydaje się być oczywiste, cieszenie się chwilą. Film uświadomił mi, że życie jest zbyt krótkie, by się martwić i rozpaczać nad rozlanym mlekiem. Ostatnia scena wstrząsnęła mną bardziej niż myślałam, ponieważ pokazała, że każda pozornie zwykła czynność jest wyjątkowa, a każde miejsce na Ziemi ma w sobie coś niezwykłego.
Poza tym produkcja otworzyła mi oczy na niepełnosprawność. Zazwyczaj każdy z nas odwraca wzrok, gdy się z nią styka. Jednak każdy z nas mógł paść ofiarą wypadku z najbardziej błahego powodu. „Zanim się pojawiłeś” pokazał, jakie zmiany zachodzą w człowieku po incydencie, który odmienia jego życie na zawsze. Myślę, że adaptacja w pewien sposób uwrażliwiła mnie na ból innych przez to, że mogłam się wczuć w ich sytuacje. Najbardziej ujęło mnie jednak to, że film poruszał takie tematy tabu jak eutanazja czy choroba z subtelnością, ale też z poczuciem humoru. Jak wiadomo czasem jedna z tych cech górowała nad drugą, ale to sprawiło, że jeszcze lepiej mi się oglądało tę produkcje.
Na pochwałę zasługuje też obsada złożona z samej brytyjskiej śmietanki towarzyskiej. Emilia Clarke udowodniła, że naturalność i błyskotliwość jest zawsze na czasie, a Sam Claflin po raz kolejny mnie oczarował. Myślę, że jego nazwisko stało się klasą samą w sobie. Na pewno podczas seansu skradł wiele damskich serc.
Dla mnie film „Zanim się pojawiłeś” był gorzką lekcją życia, bo uświadomił mi , że powinnam się uśmiechnąć do życia i po prostu żyć. Na pewno zapamiętam go na długo, a przynajmniej nie będę chciała zapomnieć ani chwili, którą spędziłam w kinie.
Marta Olek
Komentarze
Prześlij komentarz