Grobowa cisza na
korytarzu. Nagle słychać trzask migawki. Uczniowie jak zahipnotyzowani wlepiają
oczy w telefon, skrolują Facebooka i wrzucają zdjęcia na Instagrama. O rozmowie
z nimi nie ma mowy, bo wszystko mają na wyciągnięcie ręki. Wystarczy jedno kliknięcie,
żeby zobaczyć na czyim koncercie był wczoraj znajomy. Sytuacje takie jak ta są
codziennością , ale fakt, że możemy o każdej porze poinformować każdego, co
robimy wystawia naszą prywatność na próbę.
Myślę, że na portalach społecznościowych możemy pokazywać
siebie takimi, jakimi chcielibyśmy być. Zdjęcia zatuszują nasze
niedoskonałości, a filtry pokażą nasze życie jako nieskazitelne. Jednak w
pewnym momencie granica pomiędzy tworzoną przez nas iluzją, a rzeczywistością
zaciera się, bo tracimy samych siebie. Muszę przyznać, że w "The
Circle" najbardziej poruszyło mnie to, że pokazuje ten mechanizm, gdy już
nie wiemy, kim jesteśmy, bo każdą sekundę dzielimy z milionami widzów. Mimo
to, w końcu jesteśmy samotni, bo nikomu
tak na prawdę na nas nie zależy.
Szczerze mówiąc, największy strach wzbudziło we mnie, że
świat wirtualny tak pochłania pracowników Kręgu, że wolą go nie opuszczać, bo
tutaj mają wszystko. Koncerty, warsztaty, imprezy. Są zamknięci w szklanej bańce z której nie chcą wyjść, bo nie widzą
już nic ciekawego w normalnym życiu. W
momencie gdy pozostali są tak zaślepieni niesieniem pomocy innym, że nie
zauważają że wszystko wokół nich się sypie.
Aż do końca nie
wiemy, kto rozdaje karty, a kto jest pionkiem w grze. W pewnej chwili różnica
pomiędzy ofiarą i katem przestaje istnieć, a tropy zaczynają się zacierać.
Zupełnie jak główna bohaterka, Mae, stajemy się częścią Kręgu, który za fasadą empatii kryje w sobie też wiele
mrocznych tajemnic. Nie poznajemy jednak wszystkich odpowiedzi na pytania, co
mnie szczerze rozczarowało.
Po seansie zaczęłam się zastanawiać jakbym się czuła gdyby
każdy mógł zobaczyć wszystko, co robię w ciągu dnia. Gdy tańczę w kuchni do mojej
ulubionej piosenki albo jak się wzruszam na emisji serialu. Thriller utwierdził
mnie w przekonaniu, że nie poświęciłabym swojej prywatności, nawet jeśli
miałaby mnie to ochronić przed śmiercią, bo moim zdaniem chwile intymności są
nam potrzebne, żeby zrozumieć kim jesteśmy.
Marta Olek
Marta Olek
Komentarze
Prześlij komentarz